środa, 2 września 2015

Krem malinowy

Zadzwoniła do mnie ostatnio jedna szalona kobieta i rzuciła hasłem: Podobno robisz kremy? No to zrób krem z malin. Na tym koniec rozmowy.
Krem malinowy. No to wcale  nie jest taka banalna sprawa. Można zrobić krem z oleju z pestek malin. 15ml takiego oleju kosztuje ok 11zł. W największym skrócie ma dwie dość ciekawe zalety: ma działanie przeciwsłoneczne oraz zapobiega fotostarzeniu się skóry. Nie mam takiego oleju na stanie, ani nie mam wolnych środków na zakupy, więc póki co zwiększyłam swój zasób wiedzy w temacie malinowego oleju.
Temat okazał się dość ciekawy, poszperałam dalej i oto co znalazłam:

Przepis na domowe maseczki
Odblokowująca pory, redukująca zaskórniki:
Rozgnieć garść malin, wymieszaj je z łyżką miodu i żółtkiem. Pozostaw na twarzy na ok. 10 minut.
Odżywiająca cerę:
Rozgnieć maliny, wymieszaj z otrębami pszennymi, łyżką miodu i żółtkiem. Pozostaw na twarzy na 10 minut.
Do cery zmęczonej:
2 łyżki soku z malin wymieszaj z 3 łyżkami mleka. W płynie zamocz gazę, połóż na twarz i poczekaj do jej zaschnięcia. Następnie umyj twarz letnią wodą.
Do skóry mieszanej:
Wymieszaj kilka rozgniecionych malin, łyżkę jogurtu i łyżkę twarogu. Papkę trzymaj na twarzy ok. 20 minut.
( źródło: http://www.nasalony.pl/kosmetyka/domowe-abc/1428-maliny-na-tradzik)

Ale nie dałam za wygraną. Jak ma być krem z malin, to ma być! Postanowiłam więc użyć soku malinowego jako fazy wodnej. Krem wyszedł, a jakże! Użyłam oczywiście shea, do tego troszkę oleju brzoskwiniowego i masła kakaowego. Oto co mi wyszło!


Krem zdecydowanie wymaga dopracowania składników, żeby się dobrze rozsmarowywał itd. Nie wiem jednak, czy pójść w tym kierunku, ponieważ moje nogi nim wysmarowane były różowe jeszcze na drugi dzień po tym jak wsmarowałam go na noc. Na szczęście pościeli mi nie zafarbował, a koniec końców nogi były całkiem nieźle nawilżone.  No i miał poważną wadę, w takim kolorze miałam ochotę go zjeść :P