Może ktoś myśli, że robienie kremów jest niezmiernie skomplikowane i zarezerwowane dla niewielkiej grupy ludzi. Absolutnie nie. Nie jest to banalne jak zaparzenie herbaty, ale taki trudniejszy obiad, no może bardziej ciasto :). Kremów nie robimy w domu sami dlatego, że:
- trzeba mieć wszystkie składniki
- trzeba się wczytać, jakie składniki są do czego stosowane
- wymaga to czasu i warunków
- nie chce nam się
- wychodzi czasem drożej niż kupienie kremu (bo dla nas samych ilości są małe, a firmy kupują tony, a nie gramy, poza tym sporo składników marnujemy).
Jednakże prawda jest taka, że kupne kremy są pełne jakiegoś badziewia, który ma sprawić, że będzie go więcej, a substancje czynne są w minimalnych ilościach. Poza tym kremy te są tak przepełnione konserwantami, że można je stosować kilka lat, kiedy krem zupełnie bez konserwantu najwyżej 2 tygodnie... O czymś to nas powinno przekonywać. Często kupujemy kremy zbędne, korcą nas zapachem, ceną... Sama mam ich ogromne ilości, a mało które używam...
Dlatego teraz robię sobie kremy w domu, przy pomocy kuchennego robota.
Jednakże jestem posiadaczką składników wartych ok 300 zł. Mam różne oleje, masła, składniki aktywne, konserwant, aromaty i najważniejsze- emulgatory, substancje niezbędne do zrobienia kremu.
Na początek przepis. Proporcje w kremach są zmienne, zależą od tego, jaki krem chcemy stworzyć- tłusty, nawilżający, lekki balsam. Zawsze jednak dominuje woda. Następnym razem dodam przepis. Odważamy składniki: tłuszcze, emulgator i stabilizator na dokładnej wadze- ja mam taką dla jubilerstwa.
Następnie rozpuszczamy składniki w łaźni wodnej. Bardzo ważne jest dokładne ich rozpuszczenie (inaczej krem będzie pełen grudek), a jednocześnie ostrożność, bo niektóre składniki mogą tracić swoje właściwości w wyższych temperaturach.
W tym samym czasie trzeba zagotować wodę, najlepiej zdemineralizowaną, ale to już nasza sprawa, jeśli robimy krem dla siebie. Ja wolę wodę bez niezaplanowanej kuracji mineralnej.
Następny krok jest najtrudniejszy, ale potrzeba do tego dwóch rąk i nie mam zdjęć. Trzeba schłodzić wodę i tłuszcze (za gorąca woda i mamy śmietankę) i ciągle mieszając, najlepiej mikserem, dodawać wodę do tłuszczy. Kiedy się wszystko ładnie połączy, udoskonalamy krem. Konserwant (ja stosuję na ogół niewielką ilość, która zakonserwuje krem na kilka tygodni), mieszamy. Witaminy i mieszamy. No i na koniec zapach i mieszamy. Potem przekładamy krem do pojemniczków, a to co wydrapiemy z garnuszka nakładamy na testery, czyli nogi:)
Opis może jest nieco chaotyczny, ale przecież nikt nie mówił, że to instrukcja obsługi:P Tak na poważnie krem zawsze mogę wam zrobić, ale nie jest to sztuka dla wtajemniczonych. Jak znajdę chętnego (mąż odmawia współpracy) nakręcę filmik, a to już będzie instrukcja...
wtorek, 30 kwietnia 2013
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Przygotowanie płynu z orzechów
Krótka instrukcja obsługi orzechów indyjskich.
Kupujecie orzechy, wrzucacie do garnka jakąś ilość, którą sobie uznacie i doświadczalnie stwierdzicie, czy była trafiona, czy nie. Ja daję ok pół rondelka, jak na zdjęciu.
Zalewacie orzechy wodą, duży strumień i ciepła temperatura powinny od razu spowodować pojawienie się piany.
Znika ona podczas gotowania. Generalnie należy je zagotować, pozostawić na małym ogniu jakiś czas i pozostawić do ostygnięcia.
Płyn jest pełen resztek, kawałków orzechów i wygląda jak ściek, toteż trzeba go przecedzić.
Na początku trzymałam płyn w słoiku, ale jest on tak lepki (lepkość jest zależna od ilości wody dodanej do garnka; ktoś lubi mało a konkretnie, to przygotować jak najciemniejszy wywar), że pozostawienie niewytartego słoika wiązało się z niemożliwością ponownego użycia- nikt nie potrafił odkręcić wieczka. Teraz mam superowy pojemnik po płynie do kąpieli syna, co widać na zdjęciu- z pompką!:) Doradzam zaopatrzyć się w lejek i sitko, bo zabawa z szmatką kończy się wlaniem płynu z brudami- jest on lepki i trwa to w nieskończoność.
Teraz możecie przecierać roślinki zaatakowane przez robaczki, myć wszystko w domu, myć siebie i myć zwierzaki. Ot, takie uniwersalne cudo. Acha, przyda się dobra wentylacja. :)
środa, 3 kwietnia 2013
Mało na blogu, ale więcej w praktyce
Stało się, brakuje mi czasu na podzielenie się swoimi doświadczeniami z kosmetyką naturalną, ale na szczęście nie brakuje jej w moim życiu. Łączę teraz obowiązki żony, matki i pracownika, więc czuję się usprawiedliwiona:)
Zacznę od tego, że niestety musiałam wypróbować jakiś sposób na problemy skórne głowy. Po zmianie szamponu nastąpiła jakaś masakryczna przypadłość zaczerwienionej skóry, boląca wręcz i swędząca. Wypróbowałam mycie płynem z orzechów piorących. Tak, tym samym, którym myję np. wannę. Ale dzięki temu był pod ręką. To była prawdziwa ulga! Oczywiście muszę zabiegi powtarzać, co dwa dni myję skórę głowy i włosy orzechami i problem się zmniejsza, nic już nie swędzi i nie boli. Natomiast płyn z orzechów ma jedną okrutną wadę i drugą malutką;) Malutka jest taka, że po umyciu włosy się puszą. Jak ktoś ma puszyste, to może mieć problem. Ja swój rozwiązałam nakładając niewielką ilość jedwabiu do włosów. Druga wada, bardzo dokuczliwa, po dostaniu się do oka piecze niemiłosiernie. Trzeba bardzo uważać, bo oko bolało mnie przez kilka godzin, z czego pierwszą łzawiło i było czerwone. Ale wybaczam orzechom, bo przecież nie są do mycia oczu...
Ponadto stworzyłam delikatny krem przeciwzmarszczkowy. Poprzedni był mocny, lekko drażniący (opinie mamy i teściowej) i miał nieco niestabilną konsystencję. Myślę, że to z powodu olejku z awokado, o którym wiadomo, iż stabilizuje się po kilku dniach. No u mnie się nie stabilizuje i nie twardnieje po tych kilku dniach, ale zaczyna się separować, co wymagało niewielkiej zmiany przepisu. Może jest to wina dostawcy. Naturalne produkty mają to do siebie, że nie znajdziemy na nich daty produkcji i dokładnej daty ważności, ale jakąś przybliżoną. Może to kwestia rafinacji. Tak czy owak aktualna wersja jest lepsza od poprzedniej, ale też ilość kwasu została zmniejszona.
Skąd te kremy przeciwzmarszczkowe? Jak słusznie zauważył kolega z pracy, podczas wypełniania ankiet internetowych już nie mogę zaznaczyć 18-25... Zatrważające;)
Zacznę od tego, że niestety musiałam wypróbować jakiś sposób na problemy skórne głowy. Po zmianie szamponu nastąpiła jakaś masakryczna przypadłość zaczerwienionej skóry, boląca wręcz i swędząca. Wypróbowałam mycie płynem z orzechów piorących. Tak, tym samym, którym myję np. wannę. Ale dzięki temu był pod ręką. To była prawdziwa ulga! Oczywiście muszę zabiegi powtarzać, co dwa dni myję skórę głowy i włosy orzechami i problem się zmniejsza, nic już nie swędzi i nie boli. Natomiast płyn z orzechów ma jedną okrutną wadę i drugą malutką;) Malutka jest taka, że po umyciu włosy się puszą. Jak ktoś ma puszyste, to może mieć problem. Ja swój rozwiązałam nakładając niewielką ilość jedwabiu do włosów. Druga wada, bardzo dokuczliwa, po dostaniu się do oka piecze niemiłosiernie. Trzeba bardzo uważać, bo oko bolało mnie przez kilka godzin, z czego pierwszą łzawiło i było czerwone. Ale wybaczam orzechom, bo przecież nie są do mycia oczu...
Ponadto stworzyłam delikatny krem przeciwzmarszczkowy. Poprzedni był mocny, lekko drażniący (opinie mamy i teściowej) i miał nieco niestabilną konsystencję. Myślę, że to z powodu olejku z awokado, o którym wiadomo, iż stabilizuje się po kilku dniach. No u mnie się nie stabilizuje i nie twardnieje po tych kilku dniach, ale zaczyna się separować, co wymagało niewielkiej zmiany przepisu. Może jest to wina dostawcy. Naturalne produkty mają to do siebie, że nie znajdziemy na nich daty produkcji i dokładnej daty ważności, ale jakąś przybliżoną. Może to kwestia rafinacji. Tak czy owak aktualna wersja jest lepsza od poprzedniej, ale też ilość kwasu została zmniejszona.
Skąd te kremy przeciwzmarszczkowe? Jak słusznie zauważył kolega z pracy, podczas wypełniania ankiet internetowych już nie mogę zaznaczyć 18-25... Zatrważające;)
środa, 13 lutego 2013
KOSMETYKI NA ZAMÓWIENIE
Moją pasją
są kremy, które sama przygotowuję. W ten sposób mam pewność, że każdy składnik
jest niezbędny i przydatny. Nie ma w nich substancji szkodliwych, czy
„zapychaczy”.
Swoje małe laboratorium
nieustannie wzbogacam o nowe składniki, aby coraz precyzyjniej dopasować krem
indywidualnie do potrzeb. Przygotowuję kremy nawilżające dla cery suchej,
mieszanej czy tłustej oraz kremy ochronne na zimę i kremy na noc.
Zaletą kremu
na zmówienie jest przede wszystkim możliwość wyeliminowania alergenów, dobranie
najlepszych dla nas składników i wreszcie zamówienie kremu bez konserwantu
(małe ilości trzymane w lodówce). Ponadto sporządzam balsamy do ust oraz toniki
dla cery trądzikowej.
Przygotowane
kremy wzbogacam o substancje czynne (np. witaminy).
Zapachy,
które aktualnie mogę zaproponować to:
·
zapach różany
·
zapach lawendy
·
zapach grejpfrutowy (grejpfrut
biały i czerwony)
·
zapach pomarańczowy
·
zapach drzewa herbacianego
(intensywny, ziołowy, polecany dla cery trądzikowej ze względu na właściwości
bakteriobójcze)
Konserwowanie
kremu konserwantem dopuszczalnym dla kosmetyków naturalnych! Nie jest ono
konieczne, jeśli krem zostanie zużyty w ciągu dwóch tygodni i będzie trzymany
w lodówce. Dla pojemności powyżej 10ml polecam jednak zawsze konserwowanie
kremu.
Kontakt ze
mną:
530 613 555
Takie plany, co wy na to?:)
wtorek, 12 lutego 2013
Zmarszczki i cellulitis
Pierwszy krem przeciwzmarszczkowy został zrobiony. Testują go właśnie moje nogi. Ciekawe czy po latach będą piękne i gładkie, czy wykończone moim katowaniem wszelkimi maściami. Kwas mlekowy służy do wygładzania, stosowany jest także w tonikach na trądzik, dlatego właśnie go wybrałam do swojego pierwszego kremu przeciwzmarszczkowego. Ponadto oczywiście orzech włoski, gdyż wygładza i zapobiega powstawaniu zmarszczek. Natomiast olej z awokado jako wspaniałe źródło witamin, szczególnie polecany skórze starzejącej się, zamknął grupę olejów ciekłych. Masło shea obowiązkowe w moich kremach, witaminy i olejek eteryczny i krem dla mamy i teściowej gotowy!
Kolejnym krokiem w moim małym laboratorium będzie stosowany już kiedyś przeze mnie olejek na cellulitis. Zanim go wyczaruję polecam wszystkim domowy pewny sposób na walkę z tzw. pomarańczową skórką. Niezastąpiona w życiu codziennym większości kobiet kawa zawiera cudowny składnik- kofeinę. Pobudza nie tylko ta wypita, ale także wmasowana. Dlatego warto zrobić na nasze niedoskonałe fragmenty ciałka peeling z fusów. Zapach piękny, fusy się nie zmarnują, ciało skorzysta... Poza tym można też zrobić taką maseczkę odżywczą do włosów, przykryć na 15 minut sreberkiem i spłukać. Polecane jednak do włosów ciemnych;)
Kolejnym krokiem w moim małym laboratorium będzie stosowany już kiedyś przeze mnie olejek na cellulitis. Zanim go wyczaruję polecam wszystkim domowy pewny sposób na walkę z tzw. pomarańczową skórką. Niezastąpiona w życiu codziennym większości kobiet kawa zawiera cudowny składnik- kofeinę. Pobudza nie tylko ta wypita, ale także wmasowana. Dlatego warto zrobić na nasze niedoskonałe fragmenty ciałka peeling z fusów. Zapach piękny, fusy się nie zmarnują, ciało skorzysta... Poza tym można też zrobić taką maseczkę odżywczą do włosów, przykryć na 15 minut sreberkiem i spłukać. Polecane jednak do włosów ciemnych;)
wtorek, 29 stycznia 2013
Kremy, kremiki, balsamy, balsamiki
Pochłonęły mnie kosmetyki naturalne. Sama
stosuję, jestem zadowolona i z produktu na produkt moje kremy coraz bardziej mi
się podobają:). Oczywiście zawsze można coś poprawić i kremy nie tylko
udoskonalać, ale powiększać asortyment. Także pierwsze kremy na zmarszczki i na
łuszczycę niedługo wyjdą z mojej pracowni. Powiększyłam swój magazyn (
kartony, których zawartość wraz z ceną i ilością strzeże tajemniczy dokument
excelowski o nazwie "stan magazynu"...). Najfajniejsze jest to, że
stała klienta pozwala na idealne dopasowanie kremu do potrzeb. Zrobiłam
przyjaciółce Basi krem (komentarze). Okazał się dla niej za tłusty. Nie nadawał
się na dzień, więc Basik zastosował kremik jako kurację nocną. Ale nauczona
własnym błędem dopasowałam składniki i ich ilości chyba lepiej, gdyż dostałam
wiadomość: "Kremik super, super, super!!!". A to dzięki olejowi
jojoba, który reguluje sebum. W ten sposób mogę używać go ja- z cerą bardzo
suchą i Basia, której cera zdecydowanie jest mieszana. Krem intensywnie nawilża,
ale nie jest ciężki. Dlatego tak ważne jest, by określić swój rodzaj cery. Ale
i tak tylko indywidualne dopasowanie umożliwia stworzenie kremu idealnego.
Wybrałam zapach grejpfrutowy, który ostatnio ma straszne wzięcie, bo po
nałożeniu rano na buźkę kremu o tak orzeźwiającym zapachu od razu chce się żyć!
Staram się zawsze pamiętać o wszystkich znajomych, dlatego zakupiłam olej z
orzechów laskowych. Olej ten wzmacnia naczynia krwionośne i stosować go należy
dla skóry z popękanymi naczynkami. Dlatego taki kremik powędruje do pięknej
dziewczyny z Żor. Natomiast krem na zmarszczki poza klasycznymi składnikami
typowymi w tego typu kremach chcę ulepszyć olejem z orzechów włoskich, który
właśnie ma działanie przeciwzmarszczkowe.
Ponadto pierwsze słowa pochwały zebrałam za
tonik na trądzik. Satysfakcja tym większa, że efekt widoczny.
czwartek, 17 stycznia 2013
Balsam do ust:)
Mroźne poranki to utrapienie nie tylko dla naszych samochodów, ale także dla naszej skóry i ust! Dlatego przygotowałam balsamy do ust na bazie lanoliny, shea oczywiście i innych olejów wzbogacając witaminą B5 i… miodem!
Skóra ust potrzebuje specjalnych względów, ponieważ jest bardzo cienka i wrażliwa na wpływy środowiska, o czym nikogo chyba nie muszę przekonywać. Dlatego potrzebuje ona nawilżania szczególnie zimą, kiedy jest sucho w domu, a wilgotno na zewnątrz, a do tego mroźno. Wszyscy znamy uczucie spękanych ust.
Balsam, który przygotowałam swoim zapachem i wyglądem przypomina troszkę miodzik z Oriflame, ale nie taki gęsty, lecz tłusty. Ma to swoje plusy i minusy. Bardziej się wchłania, daje w moim odczuciu lepsze wrażenie gładkich ust, ale przez to krócej pozostaje na ustach . W następnym podejściu planuję balsam o smaku czekoladowym. No i jedna ważna wada mojego balsamu to taka, że przez ten miodek mam ochotę go po prostu zlizywać z ust! Co to będzie przy balsamie czekoladowym??!! Na szczęście wszystkie używane przeze mnie składniki są jadalne, więc nie mam powodu do obaw:). Niestety nie wchodzi w grę używanie olejków zapachowych, a masło kakaowe okazało się mniej aromatyczne niż się spodziewałam. Dlatego następne podejście będzie intensywniej czekoladowe poprzez dodanie gorzkiej czekolady. Mam nadzieję, że użytkownicy owego balsamu są zadowoleni co najmniej tak jak ja.
poniedziałek, 7 stycznia 2013
Słów kilka o sprzątaniu…
http://eko-polska.pl |
Subskrybuj:
Posty (Atom)